Z dedykacją dla wszystkich, którzy czekali...
Następnego dnia z gotowym planem, przekroczyłam próg szkoły. Uczniowie z zainteresowaniem wpatrywali się w plakat, ogłaszający bal maskowy. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ruszyłam do sali od hiszpańskiego. Lubiłam te lekcje, dlatego że ten język znałam perfekcyjnie. Zajęłam miejsce w pustej ławce i wpatrywałam się w zapisaną tablicę, czekając na nauczyciela. Nagle usłyszałam jak ktoś odsuwa krzesło obok mnie. Chyba los uśmiechnął się do mnie. Na miejscu koło mojego, usiadła przepiękna blondynka z lokami do pasa. Jej złote oczy przez chwilę wpatrywały się w moją osobę, ale zaraz spuściła wzrok na podręcznik.
-Cześć - powiedziałam, uśmiechając się. Rosalie nic nie odpowiedziała. - Jestem Isabella.
-A ja nie mam ochoty zawierać nowych znajomości - warknęła. Stwierdziłam, że nie będę nachalna i odpuszczę. Resztę lekcji przesiedziałyśmy w ciszy, przerywającą dźwięk jeżdżącego po kartce długopisu oraz tłumaczeniu czegoś nauczyciela. Po hiszpańskim postanowiłam zerwać się z reszty zajęć. Razem z Katherine wyszłam przed szkołę. Wsiadłam do samochodu i odjechałam w stronę domu. Postanowiłam wysłać list do Aro, z prośbą o przysłanie któregoś ze starszych wampirów. Potrzebowałam go, żeby zatrudnił się w szpitalu i obserwował Cullena. Żaden z nas nie mógłby tego zrobić.
***
-Witaj, Amando - przywitałam nowo przybyłą wampirzycę. Długowłosa blondynka spojrzała na mnie z wyższością. Uniosłam brew. Nie wydaje mi się, by miała ku temu powody.
-Czy dotarła do ciebie wiadomość, Isabello? - zapytała, uśmiechając się przebiegle. - Aro i ja, pobieramy się.
Z trudem zdusiłam w sobie wybuch śmiechu. Kątem oka widziałam, że Katherine, April i Lucas robią to samo. Amanda z dumą odgarnęła loki.
-Gratulacje - powiedziałam. Skinęła głową. - Może pokażę ci pokój?
Nie czekając na odpowiedź przyszłej królowej świata wampirów, otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Po zapachu czułam, że poszła za mną. Pokój Amandy, znajdował się na pierwszym piętrze, zaraz obok Katherine. Ktoś musiał jej pilnować. Pchnęłam przezroczystą szybę (drzwi), przepuszczając gościa. Blondynka z niechęcią rozejrzała się po wnętrzu. Specjalnie dałam jej najmniejsze pomieszczenie w tym domu. Ściany miały zwyczajny, biały kolor. Meble jasno brązowe tak samo jak pościel na jednoosobowym łóżku. Było tu jedno, niewielkie okno i nic więcej. Amanda prychnęła cicho. Zaśmiałam się w duchu.
-Zostawię cię samą - oznajmiłam. Wyszłam z pokoju zagryzając wargę.
***
2 godziny później, Volterra:
Drogi Carlisleu!
Za około tydzień, odwiedzą Cię wraz z Twoją rodziną moi najwierniejsi strażnicy - Isabella i Lucas. Bądź gotowy na tą wizytę. Niech Twoje dzieci nie atakują tej dwójki, jak i ich przyjaciół.
Mam nadzieję, że pamiętasz o obietnicy, złożonej mi trzydzieści lat temu?
Aro
Długowłosy wampir zamknął pióro i włożył list do koperty.
-Philipie! - wezwany wampir pokłonił się przed tronem władcy. -Zanieś do Cullenom.
Philip ostrożnie wziął wiadomość w dłonie i zniknął za drzwiami. Aro uśmiechnął się zwycięsko, wiedząc że list poruszy doktora Cullena. A zwłaszcza przypomniana obietnica...
Cześć?
Rozdziału nie było ponad miesiąc bo nie miałam czasu...
Okej przyznaję - nie dodałam go, bo nie miałam czasu. Anonim miał rację olewam was. Jestem żałosna.
Przejdźmy do rozdziału. Jak mogliście zauważyć, są dość dziwne (?) przerwy. Jest to specjalnie. Wiem, że dzisiejsza notka nie zachwyca, ale tylko to udało się przebić przez moje lenistwo.
No więc... To tyle. Chciałam was jeszcze zaprosić na bloga koleżanki mojej kuzynki, która prowadzi bloga ze zwiastunami na zamówienie. zwiastun-bloga.blogspot.com